Seks w trójkącie…

…czworokącie, wielokącie – KOCHANKOWIE CZY RODZICE?
     On – przystojny brunet, opalony, niezwykle męski, ona – piękna blondynka, tajemnicza, szalenie seksowna; rzucają się na łóżko i oddają namiętności do upadłego, zatracają w magicznym świecie, zapominają o wszystkim, są tylko oni i ich pożądanie… Skądś to znamy? A znamy, znamy… z filmów!!!
A w życiu:
     On – zmęczony po całym dniu pracy, stęskniony za dzieckiem i żoną, ona – wykończona po całym dniu spędzonym w pracy, a potem z dzieckiem/dziećmi. Rzucają się na łóżko i zatracają bez pamięci… w błogim śnie. Oboje liczą, że wreszcie ta noc będzie tą pierwszą przespaną w całości… no, przynajmniej do czwartej nad ranem, to by była magia! ech…

…już nie jesteśmy tacy
spontaniczni, wszystko planujemy,
łącznie z tym najprzyjemniejszym.
Jest ciężko, trudno i czasem
ryczeć się chce i wyć do księżyca…

     Seks teraz zdarza się od „wielkiego dzwonu”, a ochota na niego „bywa”, a nie „jest”. Gdzie możemy spotkać taki obrazek? W większości domów, w których wychowuje się dzieci. Dlaczego tak się dzieje? A dlatego, że towarzyszy nam permanentne zmęczenie, a jeśli już najdzie nas ochota żeby pochędożyć, to zazwyczaj odbywa się to we wspomnianym już w tytule trójkącie – trójkącie z dzieckiem, które śpi obok w łóżeczku, albo i nie śpi, obudzone harcami rodziców, lub w wielokącie, kiedy starsze dziecię przywędruje w nocy ze swoją przytulanką pod pachą, bo boi się potwora w szafie… Niech żyje namiętność i dziki seks do upadłego!
     A czy teraz w ogóle mamy możliwość oddać się uciechom cielesnym? Myślę, że mamy drogie panie, co prawda nieco utrudnioną, ale mamy…Trzeba się tylko nieco wysilić i pokombinować, a nie wymawiać po raz kolejny i kolejny, i kolejny…. Gdy stajemy się rodzicami, to niestety zostaje nam uszczknięte co nieco z kochanków – już nie jesteśmy tacy spontaniczni, wszystko planujemy, łącznie z tym najprzyjemniejszym. Jest ciężko, trudno i czasem ryczeć się chce i wyć do księżyca, z tego zmęczenia, rutyny, nudów i obowiązków. Poza tym, dochodzą jeszcze poporodowe niespodzianki i trzeba powiedzieć to sobie jasno, bez owijania w bawełnę: prolaktyna, która odpowiada za pyszne, tłuściutkie mleczko dla naszych bobasów, odpowiada również za… suchość pochwy; piersi – przedmiot pożądania męża, stają się całodobowym barem mlecznym, otwartym tylko dla dzidziusia; oksytocyna – ta to dopiero narobiła zamieszania! To przez nią ciągle w głowie kołaczą myśli – dziecko jest najważniejsze, nikt inny się nie liczy, to ono potrzebuje cię najbardziej, tylko dla niego istniejesz, reszta jest nieistotna. Już nie wspomnę o epicentrum kobiecej zmysłowości, które brutalnie potraktowane nożycami i poturbowane przy porodzie, domaga się teraz cierpliwości, delikatności, a najczęściej to chyba spokoju…


     Ale trzeba się postarać i basta! Nie odbierajmy sobie same tych pięknych momentów z partnerem. Seks to szalenie ważna dziedzina życia małżeńskiego. Nie da się jej oderwać od rzeczywistości i wyrzucić do krainy pod nazwą „Nie Teraz, a Najlepiej Wcale”, w nadziei że facet się przyzwyczai i jakoś to będzie. Nie będzie, bo nie ma prawa być. Niemowlęta i małe dzieci, które nas tak rozczulają i wzruszają, są tu i teraz – za kilka lat będą troszkę większymi dziećmi, widzącymi poza mamą i tatą jeszcze koleżanki, kolegów , zabawki… za kilkanaście – nastolatkami, próbującymi żyć w swoim świecie, bez udziału rodziców, a potem dorosłymi ludźmi, mającymi własne rodziny. I co nam zostanie? Pustka. Pustka, bo dzieciaki pójdą własną drogą, bo my w ferworze matczynego poświęcenia zapomniałyśmy o tym, kto jeszcze jest ważny oprócz pociech, z kim należy spędzać czas, rozmawiać i uprawiać seks.

[smartads]
     Miłość fizyczna łączy ludzi, utrwala to, co platoniczne, pielęgnuje małżeństwo, więc nie zapominajmy o sobie kiedy pojawiają się maluchy – miejmy też coś, co jest tylko nasze, wspólne, bez udziału dzieci.
Natalia
P.S. Zawsze można się zamknąć w łazience.

Dodaj komentarz