Relacja z rajdu oczami szalonej matki

     Że szalona jestem, nikogo przekonywać nie muszę. Kto mnie zna, nie zaprzeczy, a kto czyta, pewnie się już domyślił. „Normalnego” męża też nie mam, zanudziłabym się na bank. Oboje wariaci lubiący dziwne przygody, przy czym mój małż jest z tych, co jak się dodatkowo zmęczą na maksiora to zadowoleni są jak dzieci. Nieczęsto mu się …