Prezentów nie będzie!

prezenty– Co jej kupić na Mikołaja?
     Prawdę mówiąc, zawsze krępowały ją pytania tego typu. Choć wiedziała, dlaczego są zadawane, nie lubiła na nie odpowiadać. Czuła się niezręcznie i najchętniej powiedziałaby „nic”. Kiedyś nawet odpowiadała, przestała, gdy „nic” przyniosło zgoła odwrotny od zamierzonego skutek.
– No co kupić? – dopytywała ciocia Małej Wiedźmy: – Hulajnogę może? Widziałam taką śliczną, różową, z kokardkami i wstążeczkami. Na pewno by jej się spodobała… Tylko, powiedz, hulajnogi mają jakieś rozmiary? Przedziały wiekowe? A do tego kucyk, taki wielki, na biegunach. Rży i rusza gębą. Mówię ci, ekstra. I jeszcze „Helołkota” – widziałam takie wieeelkie. I zamek. A do zamku księżniczkę. Obowiązkowo. A nieee, księcia by jeszcze trzeba było poszukać. Myślisz, że znajdę księcia? Chyba znajdę, poszukam w tym nowym…
– NIE! – Matka Wiedźma przerwała nakręcającej się siostrze, (w myślach zaś dopowiedziała „nie ograniczaj się, kup jej Lexusa, niech ma! A za rok dom z ogrodem”) – Nie ma mowy. Nie kupicie jej ani tylu, ani tak drogich prezentów. Nie pozwalam. Nie zgadzam się. Zabraniam wręcz! Nie i już!
– To może by to wszystko na dwa podzielić? I część by była od Mikołaja, a część na Gwiazdkę? Lepiej? – próbowała zalotnie Wiedźmowa Ciocia.
     Wiedźma podparła czoło dłonią. Przymknęła oczy i odruchowo powędrowała myślami rok wstecz. Zobaczyła i ciarki przebiegły jej o plecach. Oderwała dłoń od czoła, otworzyła oczy tak szybko, jak gdyby miało to wyłączyć wizję. Chciała zapomnieć, wymazać i nigdy już do tamtego Mikołajkowego wieczoru nie wracać.
– Zapomnij – wyszeptała do siostry – prezentów nie będzie!
Chyba nigdy nie widziała tak bardzo otwartych ze zdziwienia ust i tak szeroko otwartych oczu.
– Jak to nie będzie? – wymamrotała Wiedźmowa Ciocia, gdy głos jej wrócił – Jak może nie być prezentów?
– PREZENT. Jeden. Nie będzie prezentów, a jeden prezent. Złóżmy się na dziecięce prezenty. Wybierzmy po jednej, porządnej zabawce dla każdego dziecka i kupmy po jednym prezencie zamiast po sto.
Mikołaj

Wiedźmowej Cioci plan się spodobał. Był prosty, w gruncie rzeczy ekonomiczny i genialny w swej prostocie.
– Dlaczego po jednym? – zapytała zdziwiona mimo aprobaty planu.
– Bo czasem jeden jest lepsze od stu. – zażartowała Wiedźma – Wiesz co tu się działo rok temu? – ciągnęła – Myślałam, że się ze wstydu spalę, zapadnę pod ziemię, zniknę, ucieknę i nie wiem, co jeszcze. Miałam plan. Chciałam, żeby urządzić „zrzutkę”, żeby żadna ciocio-babcio-wujko-dziadka nie była pokrzywdzona, żeby każdy miał swój wkład w podarunek dla dziecka. Chciałam wybrać coś odpowiedniego do wieku Małej Wiedźmy, coś, co ją ucieszy, co się spodoba i zajmie na jakiś czas. Plan został wyśmiany. Bo jak to tak? Na dziecku oszczędzać? Jeden prezent kupić? To skandal! Jedna babcia wydumała, że się na zrzutkę nie zgadza, bo wnuczkę ma tylko od święta, więc musi jej jakiś prezent kupić (SAMA). Druga, że skoro pierwsza da, to i ona gorsza być nie może, też SAMA coś kupi. Ciocia, że w żadnym wypadku, że Mikołaj i Święta są od rozpieszczania, że jeden prezent, to mogą dostawać jakieś inne, zaniedbane dzieci, a Mała Wiedźma zaniedbana nie jest i ma jej kto prezenty kupować. Wujek, od rzeczonej cioci, uznał, że skoro formalnie wujkiem nie jest, to musi też coś od siebie, żeby nie było, że na dziecko skąpi. Chrzestna matka setki kilometrów stąd, więc podobnie jak reszta, musi SAMA, ojciec chrzestny – „nie będę gorszy”. A dziecko? Dziecko chciało tylko klocki i motor. Próbowałam… Próbowałam wyjaśnić, że przecież prezenty i tak nie od babć, cioć, wujków i reszty, tylko od Mikołaja, więc Wiedźmie Małej wszystko jedno, kto to kupi, że skoro chce klocków, to można by zaszaleć i kupić jakiś porządny zestaw, który pozwoli na tworzenie wielkich i wielu budowli. Nie pomogło. Plan upadł.

[smartads]
     Kupiliśmy jej klocki i motor, o które prosiła Mikołaja, reszta zaś… Reszta zaś kupiła mnóstwo najróżniejszych zabawek. Bo przecież z jedną to wstyd przyjść. A skoro „ona” kupi pięć, to „ja” muszę siedem, nie będę gorsza. Tak, jakby tymi prezentami chcieli dziecka miłość kupić, albo na te prezenty swoją przeliczyć.

Dodaj komentarz