Za mundurkiem równość sznurkiem

     Zawsze może okazać się, że buty mają dziurę, a plecak ma niemodny obrazek, ołówek jest za krótki, a rodziców nie stać, by dziecko pojechało na kolejną klasową wycieczkę i przygotowało na bal karnawałowy wypasiony kostium. Przykro mi, ale bez wychowywania dzieci się nie obejdzie. Nie unikniemy tłumaczenia im, że status materialny nie stanowi o człowieku i nie można z tego tytułu kogoś wytykać palcami, że kanapka z mielonką to nie patologia, a bieda to nie wstyd. Nie unikniemy rozmów z dziećmi na temat akceptowania inności pod każdą postacią. Bo okazuje się, że obiektem szyderstw może stać się każde dziecko. Twoje także.
mundurki szkolne
     Wracając do samego mundurka… Jest cudowny, bo ponoć pozwala dziecku odczuć przynależność do danej placówki. Jednak raczej tylko wtedy, gdy w mieście są inne szkoły z innymi mundurkami i dzieci z różnych szkół mają szansę konfrontować się ze sobą, np. podczas międzyszkolnej rywalizacji. Rzeczywiście ta ich funkcja sprawdza się tam, gdzie funkcjonuje powszechny obowiązek noszenia mundurków. Ale mundurki mają też inną funkcję. Ponoć noszące je dzieci są bardziej zdyscyplinowane, mniej agresywne i mniej skłonne do destrukcyjnych zachowań. Wprawdzie jakoś w Wielkiej Brytanii kompletnie się to nie potwierdza, ponieważ mimo obowiązku mundurowego młodzież chla i ćpa tam na potęgę, ale co tam… może akurat w naszej szkole to zadziała.
     Mamy jeszcze na podorędziu te obserwacje, które mówią, że dzieci umundurowane lepiej skupiają się na nauce, bo nie rozpraszają ich pstrokate ubrania. Jednak kto pamięta, jak cielęciem był, ten pamięta także, jak ważne było dla niego wyrażanie siebie poprzez wygląd. No chyba, że nie było ważne, to przepraszam. Bo rzeczywiście pamiętam i takich, co im było wszystko jedno, nie bardzo zresztą mieli co manifestować i co wyrażać. Niemniej jednak jako taka swoboda w wyrażaniu siebie, rozbudza w dziecku kreatywność. Nie jest ona przypadkiem ważniejsza od odrobinę lepszych wyników w nauce? Może się mylę. Co kto lubi.
[smartads]
     Dress code to ważna sprawa. Dzieci powinny uczyć się, że określone sytuacje wymagają określonego ubioru. Dziś szkoła, jutro praca, spotkania biznesowe, oficjalne okazje. Panienka, która dziś zrozumie, że nie powinna nosić pępka na wierzchu do szkoły, jutro łatwiej przyjmie fakt, że sandały nie nadają się do biura i musi do niego zakładać rajstopy. Ale łatwiej dziecko nauczyć zasad, gdy ma ono prawo do błądzenia, niż wtedy, gdy nie ma żadnego wyboru.

Elżbieta Haque

Dołącz do rozmowy

2 komentarze

  1. z calym szacunkiem, jakim darze Twoja osobe i poglady rowniez… mylisz sie w wielu kwestiach, a w niewielu masz racje w tym felietonie…. patrze na sprawe mundurkow, nie jako miszkaniec UK ale jako pedagog… i owszem, strojem sie rywalizacji nie zalatwi, ale wypisujmy bzdur o pelnym badz pustym garnku… duzo wiecej kosztuje matke „wystrojenie dziecka do szkoly” niz zakupienie szkolnego mundurku… to po pierwsze… po drugie nie chodzi o „zalatwienie rownosci”, ale gdzie jest to mozliwe, kraj stara sie tego unikac… no i smakolykow do szkoly sie nie przynosi, bo tak jest odgorne zarzadzenie… a moze to kwestia mentalnosci? bo moje dzieci w boga nie wierza, nie podjezdzaja pod szkole mercedesem, tylko leza na piechote ze mna i nikt im w kanapki nie zaglada… a temat poruszony zapewne dzieki watkowi „mamy z 2012”, tam bylo gdybanie… bo niestety w pl groszy za mundurki nikt sobie nie policzy, tylko bedzie zdzierstwo typowe dla kraju :/ dziwne, ze to w kraju, gdzie ludzi tak naprawde nie stac na firmowe ciuchy dla dzieci, nadal bedzie obstawalo sie przy braku mundurkow, a licytacja, kto jest lepiej ubrany :/
    a we wczesnych klasach plecakow sie nie nosi, a zreszta i tak kazdy ma podobna cene… LUDZIE!!! to nie Polska :/ moze rzeczywiscie w kraju glodnym pieniedzy, by sie to nie sprawdzilo (zreszta niewiele sie sprawdza, niestety, bo tez wolala bym zyc w ojczyznie…)
    cpanie? picie? prosze….. serio? moze sie w takich rejonach nie obracam, nie znam…. mysle, ze porownywalnie jak w pl…. ale na pewno nie slyszy sie o braku szacunku do nauczyciela, gdzie w pl strach byc nauczycielem w tym momencie :/
    a kreatywnosc mozna ujawnic na milion innych sposobow… sorry, ale ubior jest dla mnie jedna z ostatnich mozliwosci… tymbardziej, ze po szkole mozna nosic, co tylko sie lubi…
    sumarujac, bardzo subiektywny felieton, no i skoro tak juz porownujemy, to porownajmy, dokad zmierza UK a dokad PL? krytykujemy halloween, mundurki, a to chyba jakis sposob na unikanie problemow wagi prawdziwej i waznej…

    1. Wybacz, ale połowy Twojej wypowiedzi nie zrozumiałam. A Ty nie przeczytałaś ze zrozumieniem mojego tekstu.
      Felieton jest z natury rzeczy subiektywny, więc nie wiem, dlaczego akurat ja miałabym silić się na obiektywizm. Na początku napisałam, że U NAS jednym z argumentów było załatwienie równości i się do tego odniosłam. W szkole nie ma odgórnego zarządzenia, by nie przynosić smakołyków. Plecaki dzieci noszą od zerówki. O czym rozmawiamy? Bo JA napisałam o polskiej szkole.
      Nie mam pojęcia, co było na marcówkach…. I nie wiem, dokąd zmierza UK.

Dodaj komentarz