IN VITRO – fakty i mity

     A teraz kwestia „eliminacji”, „selekcji”, „mordowania” i innych pojęć rodem ze słownika bojówek faszystowskich. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej procedurze zapłodnienia pozaustrojowego wyprodukowałam ok. trzydziestu dominujących pęcherzyków jajnikowych; z tego średnio dziesięć nadawało się do połączenia z plemnikami przyszłego tatusia. Z tak bogatego „zbioru” w pierwszej procedurze IVF ostało się raptem pięć zapłodnionych zarodków, a w drugiej tylko trzy. Pozostałe zarodki, jak określił to lekarz, „nie podjęły pracy” po połączeniu ich z nasieniem i zdegenerowały się już na etapie próby zapłodnienia. Nikt moich z trudem wyhodowanych komórek nie mordował, po prostu nie podzieliły się i zwyczajnie obumarły, tak jak dzieje się to podczas naturalnego zapłodnienia w łonie kobiety. Te zaś, które osiągnęły etap zadowalającego podziału komórkowego, przeniesiono do macicy, czyli „najlepszego inkubatora dla zarodków”, że znowu zacytuję mojego ginekologa. Pozostałe zamrożono po to, abyśmy mogli je wraz z mężem wykorzystać w przyszłości przy następnej próbie zostania rodzicami.

[smartads]
     Gdy więc słyszę wypowiedzi przeciwników metody in vitro, którzy lekarzy trudniących się procedurą IVF, nazywają „narzędziem w rękach szatana”, a przyszłych rodziców oskarżają o złamanie piątego przykazania boskiego, przysłowiowy nóż w kieszeni mi się otwiera. Mam wtedy ochotę zadać im jedno, jedyne pytanie. Co zrobiliby na moim miejscu i na miejscu dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy par borykających się z bezpłodnością, gdyby zapłodnienie pozaustrojowe okazało się dla nich ostatnią deską ratunku? Co zrobiliby w sytuacji, gdyby wcześniej dwukrotnie stracili ciążę, tę drugą w okolicznościach bez mała traumatycznych i pomimo wielu prób nie mogli zajść w kolejną? Czy naprawdę ci wszyscy wspaniali ludzie, którzy walczą do upadłego o upragnione potomstwo, muszą być nazywani mordercami, a ich dzieci diabelskim „dziełem Frankensteina”?
     Jak zaznaczyłam na początku, jestem – niestety – stronnicza w kwestii problematyki zapłodnienia pozaustrojowego, a więc przyjemność odpowiedzi na te pytania pozostawiam każdemu do indywidualnego rozważenia. Wszystkich chętnych do wymiany poglądów i opinii zapraszam do dyskusji na Forum na wątkach poświęconych tematyce in vitro. Czekamy na Was!

Ajsi

Dodaj komentarz