Chory facet w domu

     Dlaczego zawsze denerwuje mnie ignorancja facetów w temacie choroby? A może to nie ignorancja, tylko pokazywanie „jaki ja jestem twardy”. Sama nie wiem… Jak facet jest chory, to normalnie nie funkcjonuje, jest rozkapryszony gorzej niż małe dziecko. Jednocześnie zapewnia, że nic mu nie jest i że samo przejdzie. Chyba większość mężczyzn tak ma. To jakaś wada genetyczna czy jak?
     Chory facet w domu, potrafiłby wyprowadzić z równowagi nawet Matkę Teresę. W pierwszej fazie chodzi obolały i udaje macho, bo przecież wszyscy lekarze to konowały, a leki i tak w niczym nie pomagają. Czasem mam wrażenie, że choroba męża istnieje po to, aby wykończyć żonę. W tym czasie choroba pięknie nam się rozwija, a on robi się proporcjonalnie bardziej nieznośny. O nie, nie okazuje tego ostentacyjnie. Generalnie wymaga opieki, dopieszczania i głaskania, najchętniej leżenia w łóżku i drapania za uszkiem. Przynoszenia herbatki z cytrynką i miodem oraz wykazywania zainteresowania jego stanem. Powinnaś wtedy uzbroić się w cierpliwość, rzucić wszystkie swoje sprawy, nie sprzątać i nie gotować, a także sprawić by dzieci mu nie przeszkadzały. Powinnaś zaglądać do niego często i dopytywać, czy czegoś nie potrzebuje, bo przecież to poniżej jego godności i honoru, aby jasno wyartykułować swoje potrzeby i pozwolić ci zająć się sprawami do załatwienia. On musi być w centrum uwagi, jeśli tak jest, staje się mniej drażliwy i obrażalski, a tobie łaskawie daje chwilę, by ogarnąć w domu lub przygotować coś pysznego, co pomoże mu wrócić do zdrowia. Na twoją nieśmiałą aluzję, że może by jednak zaaplikować jakieś lekarstwo, z łaską wyraża zgodę na witaminę C 1000 (bo nawet smaczna jest) i

Nie kpij z jego dolegliwości,
bądź wyrozumiała i miła, to
o wiele lepiej działa. Jeśli
więc słyszysz: „Kochanie, pić
mi się chce”, szybciutko pędź
do kuchni i przynieś mu
coś do picia.

garść przeciwbólowych, żeby jakość funkcjonować.
     Zaczynasz się już wkurzać, bo choroba rozwija się i obawiasz się, że rozniesie się na pozostałych członków rodziny, co wiąże się z podwojeniem lub potrojeniem etatu pielęgniarskiego. No przecież takie umiejętności powinna mieć każda kobieta! W zasadzie najlepiej byłoby, gdyby w szkole był obowiązkowy przedmiot z tego zakresu. Dzieci boją się odezwać, bo ciągle na nie burczysz żeby były cicho, bo tatuś źle się czuje. Więc starają się chodzić na paluszkach i mówić po cichutku, do czasu kiedy się nie zapomną. A wtedy słyszysz zbolały głos swojego mężczyzny: „W tym domu nawet odpocząć w spokoju nie można!” Więc dwoisz się i troisz, żeby podołać wszystkim zachciankom, łagodzisz sytuację, uspokajasz każdego z osobna i starasz się zapewnić każdemu to, czego potrzebuje. Prócz sobie…

[smartads]
     Rozpoczyna się drugi etap: ‘leczę się sam’ lub ‘ty mnie lecz’. Pierwszy przypadek to objaw typu: jeśli komuś życie miłe, to powinien leczyć się sam, bo przecież lekarze nie mają o tym zielonego pojęcia i tylko metodą na chybił trafił stawiają diagnozę. A więc sam decyduje co mu dolega i podejmuje odpowiednie kroki. W tym celu udaje się w kierunku apteczki, która zwykle jest całkiem nieźle zaopatrzona, jeśli jesteś szczęśliwą posiadaczką dzieci. Wybiera z niej w pierwszej kolejności środki przeciwbólowe, jakiś syrop, pastylki do ssania, a w chwili zapomnienia aspirynę C. Niestety, zwykle to nowatorskie połączenie środków i dawek doprowadza do pojawienia się problemów z żołądkiem. W drugim przypadku to ty musisz się wysilić i wyczuć odpowiedni moment, aby zechciał zażyć w pocie czoła wybrane przez ciebie leki. Uchowaj Boże od pokazania ulotek podawanych specyfików mężczyźnie, bo albo będzie bardziej chory, albo nie będzie ich chciał wziąć ze względu na opisane skutki uboczne.

Dodaj komentarz