Penis

     Myślałam ostatnio bardzo intensywnie o tym, czego mógłby dotyczyć kolejny mój felieton. Jaki temat poruszyć, aby świadomość nasza stała się dzięki temu pełniejsza? Pomyślałam o sprawiedliwości, że to ważna materia, że powinna być, a że ja jestem sprawiedliwa niemalże jak sama Temida, to postanowiłam napisać o mężczyźnie, o jego… penisie. Tak, tak, o penisie, bo seksualność kobiety już była, wagina też, więc penis musi być ujęty i zasłużone miejsce w felietonach o zabarwieniu erotycznym otrzymać.
     Łatwo nie będzie na pewno. Jak poprzednio potrzebowałam wina, tak teraz nie obejdzie się bez czegoś mocniejszego, a że ostatnio zasmakowałam w brandy, to dzisiaj Metaxa z lodem rozgrzeje mnie do lustracji seksualności panów i ich atrybutów, z których są tak dumni, że chciałabym być tak dumna ze swojej waginy. Pracuję nad tym i owszem, staram się i malutkie sukcesy w tej materii odnotowuję.

Czasem sztywny niczym lancet,
gotowy do boju w jednej chwili.
A niekiedy jak żelek, zwisa
nieśmiało ze spuszczoną głową,
jakby w oczekiwaniu na karę
za to, że nie sprostał wyzwaniu.

     Nie dane mi było wielu penisów poznać, ale za to uwielbiam poznawać mężczyzn i obserwować ich reakcje, ba! nawet z nimi czasem flirtuję, bo mam to chyba we krwi. Nie wiem po kim, ale mam i nie uważam tego za zbrodnię. Mężczyzna – waleczny, pewny siebie, z poczuciem prestiżu i chęcią władzy, uwielbia podboje miłosne, ale najczęściej tylko w wyobraźni. Niestety, kiedy jego poczucie tożsamości zrówna się z jego atrybutem męskości, który w każdej chwili może zawieść, to staje się sfrustrowany, wystraszony i niepewny siebie i swojej męskości. To niemal jak samobójstwo dla tak cudownego stworzenia, jakim jest mężczyzna.
     Szczerze mówiąc ubolewam nad tym, jakie wymogi stawia się wobec panów już od momentu ich urodzenia. Czasami się zastanawiam, czy nie mają jednak gorzej od kobiet. Ogromna presja bycia silnym, wywierana już od najmłodszych lat, zbiera swoje żniwo, bo panowie rodzą się wojownikami, przychodzą na ten świat z walizeczką męskości i naturalnej agresji w sobie, a dodatkowy nacisk i odwieczna instrukcja, jaki powinien być mężczyzna, co powinien potrafić, w czym być najlepszy, potęguje ich i tak już sporą wrażliwość. Bo tak paradoksalnie się składa, że panowie są szalenie wrażliwi i niezwykle wyczuleni na krytykę względem własnej osoby, nie mówiąc o penisie.


     O penisie ma być felieton. Pomysł, koncepcja trafna, ale dłużej się zastanowiwszy, wolę napisać o męskości, ale nie tej identyfikowanej z penisem, ale o mężczyźnie i jego seksualności. Bo tak naprawdę czymże jest penis? Miękki, ciepły i aksamitny w dotyku twór, któremu panowie przypisują niezwykłą funkcję dostarczanie pozaziemskich doznań i rozkoszy. Ale czy to rzeczywiście penis jest najważniejszy w tej damsko-męskiej grze?

Dodaj komentarz