Kurzym okiem

kredka     Zamiast opisywać farsę z jaką mam do czynienia na co dzień, chciałabym dla odmiany podzielić się swoimi przemyśleniami. Niektórzy mogą poczuć się zaskoczeni, ale tak, muszę to przyznać, miewam przemyślenia.
     Głośno się ostatnimi czasy zrobiło wokół macierzyństwa. Między innymi za sprawą wywołującego skrajne emocje Bachor Magazynu, o którym to raczyła wspomnieć pewna pani redaktorka na jakże popularnym portalu Onet.pl. Na innym popularnym portalu, tym razem społecznościowym, rozpętały się zagorzałe dyskusje skrajnych frontów rodzicielskich. Cała ta chwilowa jak się okazuje burza, dała mi sporo do myślenia. Sam blog bachorowy według mojego pojmowania rzeczywistości jest czymś w rodzaju satyry rodzicielskiej, a wspomniany tytułowy bachor pewnym symbolem utraconej wolności, metaforą uwiązania, pewną alegorią, ba! postacią mityczną i mistyczną zarazem. Niemniej teksty tam zamieszczane są wulgarne, dosadne, przaśne, cięte i bardzo ciężkostrawne. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Ale ogół niekoniecznie to łyknie.

No bo czy dziecko to dożywocie?
Bez możliwości przedterminowego
zwolnienia? Matką, bardziej lub
mniej świadomie, się stajemy.
Jednakowoż być nią w zasadzie
nie przestajemy nigdy.

     Gdy już przebijemy się przez pewnego rodzaju szorstkość wypowiedzi, wkroczymy w świat niezwykle trafnych porównań, odnajdziemy teksty błyskotliwe, dowcipne, inteligentne. Niewątpliwie pisane przez ludzi megazdystansowanych do rzeczywistości, ze specyficznym, mrocznym poczuciem humoru. Ci ludzie znaleźli swoje miejsce, żeby wylać z siebie żółć, wytopić złość i irytację, przelać bolączki dnia codziennego na ekran (bo jak wiadomo, na papier już się nic nie przelewa!).
     Zdziwiła mnie ta cała nagonka zbulwersowanych mam, że jak to tak – na dziecko mówić bachor? To wyraz skrajnego braku szacunku! Po czym następował wylew epitetów niepochlebnych o bachorowych rodzicach i stanowcze postanowienie, że oni tego nawet czytać nie będą. Nasuwa się pytanie, czy ocenianie autorów tekstów, których nawet nie raczyło się przeczytać, nie jest właśnie przejawem braku szacunku?
     Generalnie Bachor jest dla mnie tylko pretekstem, aby porozmyślać o szacunku właśnie i o ocenianiu, potępianiu społecznym. Szlag mnie jasny trafia, gdy każdy wie lepiej, co matka może, co powinna, co się mieści w normach, a co już absolutnie leży poza ich granicami. Czy matka jest dobra czy zła? Mądra czy głupia? Bezmyślna? Generalnie można zwariować. Istnieje silny kult bycia fajną mamą, mądrą, rozwiniętą, rozgarniętą, wszystkowiedzącą, gotującą, piorącą, wysportowaną, wyspaną, inteligentną, pracującą, ale mającą czas dla dzieci, bla, bla, bla, można by referat oddzielny sieknąć.

[smartads]
     No bo czy dziecko to dożywocie? Bez możliwości przedterminowego zwolnienia? Matką, bardziej lub mniej świadomie, się stajemy. Jednakowoż być nią w zasadzie nie przestajemy nigdy. Więc to poniekąd dożywocie. A to, czy w ośrodku o zaostrzonym rygorze, to już zależy od naszego dobrego sprawowania. Matki przerażone wizją owego zaostrzonego rygoru, jaki im, nieporadnym rodzicom, zafundują nieodpowiednio wychowane dzieciaki, poszukują w panice złotego środka.

Dołącz do rozmowy

5 komentarzy

  1. Moja cudowna Mama mówiła zawsze-rób tak,żebyś nie żałowała ani minuty. Dziecko i tak urośnie,a ty zostaniesz z niczym. Zrobiłam tak jak mówiła- zero poświęcania,maksimum miłości. I nie żałuję ani minuty. Mam 18letnią mądrą pannę i szaloną dwulatkę. Wiem co mówię. Olać tych co sączą jad,ignorowanie to dla nich największa kara. Kochane Mamy,ŻYJCIE! Kuro, Mądra Kobieto,pisz jak najczęściej!

Dodaj komentarz