NACZELNIK Urzędu Skarbowego

     Mówi się, że coś się kończy, coś się zaczyna. Co się zatem skończyło, że aż się nam zaczęło? Nic. W każdym razie nie przypominam sobie, by coś się skończyło. Jak się nic nie kończy, a mimo wszystko coś się zaczyna, można chyba mówić o narodzinach. Żeby się coś narodziło, musi dojść do zapłodnienia. Rumienię się na samą myśl. Żeby doszło do zapłodnienia, wskazane jest… bzykanko. No dobrze, nie brnijmy. Przyjmę wersję, która chyba najbardziej odpowiada naszemu ministerstwu edukacji. Otóż, drogie dzieci, Skarb Matki znaleźliśmy w kapuście!
     Siedzę w centrum handlowym. Uciekł mi autobus, więc siedzę i piszę. Nie myślcie, Drodzy Czytelnicy, że traktuję Was lekceważąco, bo wciskam pisanie dla Was między zakup tenisówek a gotowanie zupy i tylko dlatego, że mi autobus zwiał. O nie, nie. Po prostu z natchnieniem nigdy nic nie wiadomo. Przychodzi w różnych okolicznościach. Dlatego zawsze mam przy sobie coś do pisania. Żeby nie notować w pamięci. Bo pamięć to ja mam zawodną.

Skarb Matki jest i moim skarbem. Artykuły, felietony i historie
z życia wzięte czyta się z zapartym tchem.
Dobra kawa, gazeta przed oczami i czytam…
Mam czas dla siebie… i czasami śmieję się na cały głos.
Kasia

Skarb Matki zaczęłam czytać w kwietniu, odkąd znalazłam informacje o jego
istnieniu na Facebooku, na profilu Niegrzecznych Mamusiek. Od razu
pochłonęłam wszystkie numery i od tego czasu zaglądałam regularnie.
Każdy tekst wywoływał u mnie cały wachlarz emocji – wzruszenie,
zdziwienie, zszokowanie, zaskoczenie, rozweselenie, zasmucenie.
W Skarbie znalazłam szczere wypowiedzi, które poruszały mnie do głębi.
Czułam, że dobrze trafiłam, bo odnalazłam coś, co piszą ludzie podobni
w pewnym sensie do mnie – młodzi, ale nie beztroscy, bo obciążeni
obowiązkami dorosłego życia. To spowodowało, że bardzo przywiązałam się
do gazety, za jej szczerość i bezpośredniość właśnie. Czekam na każdy numer
z niecierpliwością i cieszę się, że każdego miesiąca znajduję teksty, które
dostarczają mi wielu pozytywnych emocji.
Natalia

     Siedzę na ławeczce. Z głośników płynie tak tandetne disco, że aż mnie zęby bolą. Naszło mnie na wspomnienia. Dawno, dawno temu kilku osobom przyszło do głowy, żeby stworzyć stronę i cyklicznie uzupełniać ją o wysoce mądrościowe artykuły. Wprawdzie stron takich w Internecie jest zatrzęsienie, ale uznaliśmy, że nasza będzie lepsza, piękniejsza, fajniejsza, z mądrzejszymi artykułami, bardziej rzetelnymi. Aż szkoda, żeby taka cenna wiedza pozostała niewykorzystana. Potem przyszła refleksja, że skoro stron jest zatrzęsienie, powinniśmy zrobić coś, czego jest mniejsze zatrzęsienie, czyli GAZETĘ. Świadomość, że to gazeta, pozwalała już wtedy nosić głowę wyżej i potykać się o własne sznurówki. Ale taka formuła dawała też większe możliwości i pozwalała zamieszczać teksty w przeróżnej formie – felietony, wywiady, reportaże. Pierwotnym celem były rzeczowe artykuły informacyjno-poradnikowe. Jednak niewątpliwie kusiła również koncepcja artystyczno-rozrywkowa. I tak oto Skarb Matki został zarejestrowany w sądowym Rejestrze Dzienników i Czasopism.

Mam przyjemność być czytelnikiem Skarbu Matki od samego początku.
Co prawda jako ojciec a nie matka, jednak z taką samą przyjemnością
mogę się uznać za zdecydowanego fana gazety. Mnie osobiście cieszy,
że oprócz wagi podejmowanych tam zagadnień, wiele z nich opisanych
jest nie tylko rzeczowo ale też zjadliwie. I dlatego z chęcią zasiadam
do lektury każdego nowego numeru.
Leszek

     Pierwsze numery były jakby trochę łysawe, niczym noworodek, trochę małe i robione na zasadzie „jak się uda”, czyli z poślizgiem. W końcu wzięliśmy się w karby, powiedzieliśmy sobie „kurcze blaszka, to jesteśmy redakcją czy nie?” I odkąd sobie tak srogo nawtykaliśmy, Skarb Matki ukazuje się regularnie na początku każdego miesiąca.

Otworzyłam dziś bardzo ciekawy artykuł od Was
i powiem szczerze, że nawet nie macie pojęcia jak mnie ucieszył.
W końcu ktoś chce pokonwersować o emocjach tych dobrych i złych.
Pozdrawiam Redakcję i wszystkich, dzięki którym ukazuje się miesięcznik.
Dużo Ciepłych Emocji Wam Życzymy.
Katarzyna

     Gdyby nie dzielni Redaktorzy, mogłabym pisać najwyżej bloga. Skład Redakcji zmieniał się od początku, jedne osoby dołączały, inne odchodziły, jeszcze inne preferują gościnne występy. Jedno jest pewne – Skarbu Matki nie byłoby bez tych wszystkich osób, bez tych, które sprawiły, że przedsięwzięcie ruszyło i bez tych, które ciągną ten wózek między kolejnymi stacjami.

Muszę przyznać, że dajecie radę. Fantastyczna ekipa
fajnie piszących ludzi. Przede wszystkim trzymacie poziom.
Edyta

     Nie raz słyszałam „chyba dam sobie spokój”, „lepiej wykreśl mnie z redakcji”. Ale ja się łatwo przywiązuję. A z odwiązywaniem mam problem. Dlatego dymisje trzeba składać na piśmie, z własnoręcznym podpisem i opatrzone znaczkami skarbowymi o takiej wartości, że rezygnować zwyczajnie się nie opłaca. Nie wiem, jak często i jak bardzo dziewczyny psioczą na mnie. Mają prawo, bo jestem upierdliwa. Jednak znoszą to dzielnie. Marzy mi się większa ekipa, bo mam aspiracje, by większej liczbie osób uprzykrzać życie.

[smartads]
     Skarbu Matki nie byłoby bez Was. Kimkolwiek jesteś, jeśli poczuwasz się do bycia „Wami”, przyjmij moje podziękowania za to, że dzięki Tobie istnieje Skarb. A Skarb to dziewczyny, które mają wiedzę i potrafią ją przekazać w przyswajalny sposób. To osoby, które dzielą się swoimi własnymi przeżyciami w sposób, który rzeszom ludzi pozwala się z nimi identyfikować. Są też i tacy, którzy poruszają tematy światopoglądowe, dają do myślenia, intrygują. Skarb to też ci, którzy służą radą i ci, którym na sercu leżą kwestie społeczne. W Skarbie znajdą miejsce punktualni i skrupulatni, dostarczający teksty zawsze na czas i ci, którym trzeba je niemal siłą wydłubywać z trzewi. Redakcja Skarbu to marudy i malkontenci, którzy wciąż twierdzą, że pisać nie potrafią i… Nie, nie ma żadnego „i”. To sami malkontenci. Skarb to młode dziewczę, od którego podkradam fotki a także niecodzienna cukiernia, która dostarczyła torty na dzisiejszą uroczystość. I jeszcze ekipa techniczna, która wygładza fale Dunaju każdego numeru. To goście i eksperci, którzy przybywają, by podnieść poziom. Skarb Matki to każdy, kto czyta, czytał, czytuje, każdy kto dzieli się Skarbem z innymi, każdy, kto mówi o nas dobrze i każdy, kto mówi o nas źle.

Ciągle mi Skarbu mało. Dla mnie to mógłby być tygodnik.
O, wtedy byłoby OK. A tak to muszę się ślinić miesiąc w oczekiwaniu na następny numer.
B.

A wiesz, że czytuję… Wybiórczo, bo ani ze mnie matka
ani ojciec. Ale wpadłem na kilka fajnych tekstów o babskim spojrzeniu na świat.
O tyle to ciekawe, że nie są jakieś wydumane, pompatyczne, nadęte, naściemniane.
To prawdziwe kobiety piszą i ja im wierzę.
Tomek

     Dziękujemy i oby tak dalej. Wcale się nie pogniewam, jeśli przyjdzie nam dmuchać dwie i trzy, i więcej świeczek na torcie.

Wasza bezczelna naczelna
Elżbieta Haque

Dodaj komentarz